Sobota, 3 czerwca 2017
Kategoria Romet w górach, 1-50km
Sobota w Beskidzie Śląskim
Z powodu nie najlepszej pogody lub pracy, nie miałem jeszcze możliwości wybrać się w tym roku w góry. Pierwszy weekend czerwca był pierwszą okazją na taki wypad. Liczba kilometrów w tym sezonie nie powala, więc wybrałem "ostrożny" wariant Szyndzielnia - Błatnia.
Zaparkowałem w Jaworzu przy początku żółtego szlaku, i asfaltem pojechałem pod Dębowiec, gdzie rozpoczynał się szlak na Szyndzielnię. Mimo obaw o kondycje podjazd poszedł mi sprawnie i przerwę zrobiłem sobie dopiero przed samym szczytem na polanie Sahara, przez którą przebiega teraz trasa zjazdowa.

Polana "Sahara" © lenon77
Będąc w pobliży stacji kolejki, postanowiłem wejść na nowo wybudowaną wieże widokową. Widoki były naprawdę ładne.

Na wieży widokowej - Szyndzielnia © lenon77

Panorama na Beskid Mały © lenon77
Po zejściu z wieży udałem się do schroniska by zjeść coś ciepłego. Wbrew moim obawą nie było kolejki, i po kilku minutach otrzymałem swój talerz. Widząc, że z siłami nie ma dziś tak źle, zamiast jechać prosto na Klimczok zdecydowałem się najpierw zdobyć Magurę. Szlak na szczyt (nieoznakowany) był niezbyt wymagający a całkiem fajny widokowo.

Na szczycie Magury © lenon77
Po zdobyciu szczytu wróciłem na siodło pod Klimczokiem, i nie chcąc wprowadzać roweru, wróciłem do żółtego szlaku, by zdobyć Klimczok "w siodle". Ostatnie sto metrów jest dość kamieniste, ale jak się uprzeć to do podjechania. Na szczycie nie zabawiłem zbyt długo, bo górski klimat zakłócały dwie grupy z gitarami śpiewające na przemian religijne pieści i starego rocka. Zjeżdżając w dół przypadkowo odkryłem, że początkowy kamienisty fragment idzie objechać fajnym singlem z lewej strony. Na szlaku było już trochę ludzi więc jechałem sobie raczej spokojnie, i mijając Trzy Kopce i Stołów dotarłem na Błatnią.

Polana na Błatnej © lenon77
Tu zrobiłem sobie dłuższą przerwę delektując się widokami. Podjechałem jeszcze do schroniska, by kupić coś do picia, i żółtym szlakiem zjechałem wprost na parking, gdzie zaparkowałem auto. Z wycieczki jestem bardzo zadowolony. Jak na obecną formę dystans okazał się optymalny - nie umierałem ze zmęczenia, ale nie miałem też poczucia niedosytu. Pogoda dopisała, a tłumy turystów nie utrudniały jazdy.
Zaparkowałem w Jaworzu przy początku żółtego szlaku, i asfaltem pojechałem pod Dębowiec, gdzie rozpoczynał się szlak na Szyndzielnię. Mimo obaw o kondycje podjazd poszedł mi sprawnie i przerwę zrobiłem sobie dopiero przed samym szczytem na polanie Sahara, przez którą przebiega teraz trasa zjazdowa.

Polana "Sahara" © lenon77
Będąc w pobliży stacji kolejki, postanowiłem wejść na nowo wybudowaną wieże widokową. Widoki były naprawdę ładne.

Na wieży widokowej - Szyndzielnia © lenon77

Panorama na Beskid Mały © lenon77
Po zejściu z wieży udałem się do schroniska by zjeść coś ciepłego. Wbrew moim obawą nie było kolejki, i po kilku minutach otrzymałem swój talerz. Widząc, że z siłami nie ma dziś tak źle, zamiast jechać prosto na Klimczok zdecydowałem się najpierw zdobyć Magurę. Szlak na szczyt (nieoznakowany) był niezbyt wymagający a całkiem fajny widokowo.

Na szczycie Magury © lenon77
Po zdobyciu szczytu wróciłem na siodło pod Klimczokiem, i nie chcąc wprowadzać roweru, wróciłem do żółtego szlaku, by zdobyć Klimczok "w siodle". Ostatnie sto metrów jest dość kamieniste, ale jak się uprzeć to do podjechania. Na szczycie nie zabawiłem zbyt długo, bo górski klimat zakłócały dwie grupy z gitarami śpiewające na przemian religijne pieści i starego rocka. Zjeżdżając w dół przypadkowo odkryłem, że początkowy kamienisty fragment idzie objechać fajnym singlem z lewej strony. Na szlaku było już trochę ludzi więc jechałem sobie raczej spokojnie, i mijając Trzy Kopce i Stołów dotarłem na Błatnią.

Polana na Błatnej © lenon77
Tu zrobiłem sobie dłuższą przerwę delektując się widokami. Podjechałem jeszcze do schroniska, by kupić coś do picia, i żółtym szlakiem zjechałem wprost na parking, gdzie zaparkowałem auto. Z wycieczki jestem bardzo zadowolony. Jak na obecną formę dystans okazał się optymalny - nie umierałem ze zmęczenia, ale nie miałem też poczucia niedosytu. Pogoda dopisała, a tłumy turystów nie utrudniały jazdy.
- DST 33.70km
- Teren 23.00km
- Czas 03:08
- VAVG 10.76km/h
- VMAX 44.00km/h
- Podjazdy 1070m
- Sprzęt Romet Mustang R-line 1.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!