Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9748.29 km
  • Km w terenie: 2444.50 km (25.08%)
  • Czas na rowerze: 22d 14h 38m
  • Prędkość średnia: 17.96 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lenon77.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 30 kwietnia 2016 Kategoria 1-50km, Romet w górach

Majówka w Beskidzie Małym

W majowy weekend postanowiłem wybrać się na pierwszy w tym roku wypad w góry. Prognozy były jednak niezbyt optymistyczne, a dodatkowo w środku tygodnia spadł w górach śnieg. Wydawało się już, że z planów nic nie wyjdzie, ale w piątek po analizie sytuacji i obrazu z kamer umieszczonych w schroniskach decyduję się na wypad w Beskid Mały. W sobotę rano po śniadaniu pakuję rower do auta i jadę do Porąbki. Na parkingu miejskim jest już sporo samochodów i ledwo znajduję wolne miejsce. Po przykręceniu kół do Rometa jadę na zaporę, gdzie robię sobie chwilę przerwy przed pierwszym dzisiaj podjazdem - Hrobaczą Łąką.
Jezioro Międzybrodzkie
Jezioro Międzybrodzkie © lenon77

W tym roku przejechałem dopiero niecałe 300 km, i mam spore obawy czy dam radę zrobić ten ciężki podjazd. Pocieszam się myślą, że nowy rower ma bardzo lekkie przełożenia (do 22-36) i w tym upatruję swoją szansę. Jak się po chwili okazuje mam rację, i mimo nie najlepszej formy podjazd idzie całkiem gładko. Nie to żeby było łatwo, ale nie muszę robić postojów żeby odpoczywać, i zatrzymuję się tylko do zdjęcia i drobnej korekty siodełka.
W drodze na Hrobaczą Łąkę
W drodze na Hrobaczą Łąkę © lenon77

W miarę jak zbliżam się do szczytu zbierają się nade mną ciemniejsze chmury i trochę martwię się załamaniem pogody, robi się też chłodniej. Na szczycie, który zdobyłem po raz trzeci (ale pierwszy raz w 100% w siodle) robię sobie chwilę przerwy pod krzyżem, i ucinam miłą pogawędkę z parą turystów.
Chmury nad Hrobaczą Łąką
Chmury nad Hrobaczą Łąką © lenon77

Mając na uwadze chwilowe pogorszenie warunków, nie czekam długo i jadę czerwonym szlakiem na Przełęcz u Panienki.
Przełęcz u Panienki
Przełęcz u Panienki © lenon77

Obecni pod kapliczką miejscowi zapewniają mnie, że nie będzie dziś padać, a jak wiadomo górale na pogodzie się znają ;P Teraz czeka mnie krótki odcinek wprowadzania na Groniczki, po którym już przyjemnie jedzie się na Gaiki. W paru miejscach można jeszcze znaleźć resztki śniegu. 
Resztki śniegu
Resztki śniegu © lenon77
Gaiki
Gaiki © lenon77

Z Gaików jadę niebieskim w dół na Przegibek. Pamiętając tę trasę z poprzedniego roku, nie skręcam na przełęczy od razu w szlak niebieski na Magurkę, tylko w zamkniętą szlabanem drogę po lewej, która omija początkowy nieprzejezdny odcinek.
Z niebieskiego szlaku na Magurkę
Z niebieskiego szlaku na Magurkę © lenon77

Omijam także miejsce, w którym szlak niebieski odchodzi w lewo i jadę aż do skrzyżowania szlaków, gdzie wybieram ten o kolorze zielonym. Jest to dobry wybór, bo szlak jest przejezdny, i tylko jakieś 50m prowadzę rower gdy tracę równowagę na większym kamieniu. W schronisku na Magurce sporo ludzi i trzeba się trochę naczekać na coś do zjedzenia. Widoki za to ładne.
Na Magurce Wilkowickiej
Na Magurce Wilkowickiej © lenon77

Do tego miejsca wycieczka biegła podobnie jak rok temu, teraz przyszedł czas na nieznaną mi jeszcze część trasy. Kolejne kilometry to przyjemny i niezbyt trudny szlak na najwyższy szczyt Beskidu Małego - Czupel.
Czupel zdobyty
Czupel zdobyty © lenon77

Niebieski do Czernichowa jest początkowo fajny, ale im niżej tym więcej kamieni się pojawia. W pewnym momencie zamienia się on w wąską rynnę najeżoną głazami i na jakiś 200m sprowadzam rower. Końcówka ponownie nadaje się do jazdy.
Czernichów szlak niebieski
Czernichów szlak niebieski © lenon77

Wypogodziło się, wiec postanawiam kontynuować wycieczkę, i z tamy w Tresnej jadę w stronę Żaru. Nie chcę jednak wjeżdżać asfaltem i postanawiam sprawdzić zielony szlak przez przełęcz Przełęcz Isepnicką. Szlak początkowo wiedzie asfaltem, który zamienia się potem w równą szutrówkę i ten etap jedzie się nieźle. Po przekroczeniu strumyka robi się jednak coraz bardziej stromo, a mnie opuszczają siły. Końcowy fragment prowadzę rower i rezygnuję z wjazdu na Kiczere jadąc dalej zielonym do asfaltówki na Żar. Na szczycie jak zwykle masa ludzi, kupuje kawę i coś do jedzenia oraz podziwiam widoki.
Góra Żar
Góra Żar © lenon77

Wydaje się, że to już koniec przygód na dziś, zjazd czerwonym do Porąbki i rower do auta. Niestety nie było tak łatwo. Jadąc w dół docieram do zabudowań, które nie wyglądają na zaporę. Rzut oka na GPS i widzę, że zjechałem po drugiej stronie w Kozubniku. Wracam się więc, bo według mapy powinienem odbić chwile wcześniej lekko w lewo. Żadnych oznaczeń szlaku nie widać, tylko wąską ścieżkę z lewej, w którą decyduję się pojechać. Nie jest to jednak czerwony szlak, ale po przejechaniu dłuższego odcinka w dół nie mam ochoty już zawracać. Po drodze zdobywam jeszcze szczyt Kozubnik i wąskimi, nieoznakowanymi ścieżkami docieram w końcu do Porąbki. Chwila drogi na parking i wracam do domu zmęczony ale zadowolony. 1675m przewyższenia.

  • DST 40.07km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 8.87km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Podjazdy 1675m
  • Sprzęt Romet Mustang R-line 1.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl